sobota, 22 października 2011

Niczym kot nieogarnaijący swej kuwety.

Dzisiejszy wpis, dedykowany jest osobą które muszą ale nie chcą (przepraszam za tak infantylną parafrazę słów naszego byłego prezydenta - ale na więcej mnie nie stać). Czy zdarza Wam się mieć tak wielkiego lenia że K2 przy nim to pagórek? Pytanie retorycznie nie musicie odpowiadać.

Zaczynam dochodzić do wniosku że jestem słaby. Nie w sensie fizyczny (znaczy też ale nie o to mi chodzi) ale psychicznym. Nie mam nawet siły się denerwować, a powinienem, ale nie, nie chce mi się.
Byłem ostatnio świadkiem niecodziennej sytuacji. Jako że jestem studentem zdarza mi się wypożyczać książki z bibliotek (diabelski przybytek Instytutu historycznego mam na myśli. Tam diabeł nie tylko mówi dobranoc ale urządził sobie siedzibę i otworzył oddział ZUS-u) Otóż jest godzina 13:50, z szczerym słowiańskim uśmiechem na ustach podchodzę do Pana bibliotekarza (jednak wolę Panie bibliotekarki) z intencją wypożyczenia książki którą dzień wcześniej zamówiłem (internetowo i zgodnie ze wszystkimi wymogami - których jest kuriozalna ilość). A tu psikus (czułem się jak dziecko które czekając na mikołaja zobaczyło swojego ojca jak zakłada sztuczny brzuch). Cytuję: Rzeczoną książkę odebrać można po godzinie 14. Spoglądam na zegarek 13:52. Czy to nie jest dziwne? Szatan powinien zmienić te swoje 666 na 14:00. 
No nic 8 minut mnie nie zbawi, ale wrodzona życzliwość nie pozwala mi nie skomentować tego. Na odchodne rzucam - Witamy w piekle...
Wracam po paru minutach...14:01, żeby nie było że się pospieszyłem. I widzę Pana bibliotekarza który spogląda na mnie jak na kretyna, wznosi oczy go góry (jest to dowód na to że diabeł jest religijny) i żółwim krokiem niczym Matuzalem idzie w regały szukać książki.

Czy ja za dużo wymagam czy po prostu jestem pechowy?
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam Na pierwszej stacji, teraz, tu! 
Stacja 1. Biblioteka


Już na koniec uskutecznię prywatę :) dziękuję z całego mojego radziowo-stasiowego serduszka tym paru osobom dzięki którym chce mi się jeszcze - Tak więc Dziękuje Wam.

sobota, 8 października 2011

Daltonizm zmorą dzisiejszych czasów.

Homofobia idzie w parze z Daltonizmem. Mam dowody na tak śmiałą teorię.

Otóż pewnego jesiennego dnia (akuratni się tak złożyło że był to dzień w którym środowiska LGTB maszerowały nawołując o równość) 4 znajomych spotkało się na Wrocławskiej wyspie słodowej.
1) Atrakcyjna dziewczyna o burzy brązowych włosów, dzierżąca niebieski balonik.
2) Chłopak nr 1. będący w uczuciowej relacji z w/w dziewczyną
3) Chłopak nr 2. łysy, niebieskie jeansy i czarny t-shirt
4) Chłopak nr 3. "miętowe" spodnie + zielona bluza + różowe okulary.

Beztroską paplaninę przerwał osobnik który chłopak nr 3. spokojnie nazwał homofobem, całkiem przypadkowo osobnik miał tatuaż na szyi, był ogolony na łyso i używał słowa "kurwa" jako przerywnik co 2 słowa. Zabieg ten miał zapewne na celu zebranie myśli albo po prostu fascynowały go dwusylabowe słowa.

- Czy Wy kurwa byliście kurwa na tym kurwa marszu? (trzeba zwrócić tu uwagę na fascynującą konstrukcję tego zdania). Powiedział przyjaźnie nieznajomy na przywitanie - Bo macie kurwa balona.

-Nie - odparło dziewczę pogodnie - wymieniłam bańki na balon.

- A czemu Ty kurwa (patrząc na Chłopak nr 2.) patrzysz na mnie kurwa z miłością? - zapytał nieznajomy - Też jesteś kurwa "nie tego"?

- Nie - odparł Chłopak nr 2. Dało to sygnał do odejścia.

I tu przechodzimy do głównej myśli, otóż homofobia idzie w parze z Daltonizmem. Wydaje mi się że badacze amerykańcy powinni zając się tym zagadnieniem, bo temat może przynieść Nobla :) Jest jeszcze inne wytłumaczenie, Pan Nieznajomy po prostu obawiał się o swoje okulary gdy maszerował w tłumie sobie podobnych i dlatego ich nie wziął. I tu mój apel. NOŚCIE okulary. One są sexy :)

Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest zamierzone.