poniedziałek, 5 września 2011

Królowa na tronie z puszek...



Właśnie udało mi się przesłuchać najnowsze notowanie Billboard Top 50. I dochodzę do wniosku że znane powiedzenie, "Królowa jest tylko jedna", jest błędne.

Pamiętam (o tak pamiętam!) te czasy, kiedy berło niepodzielnie dzierżyła Madonna. Później nastąpiła era księżniczki pop-u Brittney, która nie wiedzieć czemu abdykowała na rzecz alkoholu, narkotyków i łysiny. Ale każde używki kiedyś się nudzą i próbuje ostatnimi czasy odzyskać to co utraciła. Niestety w kolejce już ustawiły się inne panny mniej lub bardziej kreatywne i utalentowane. Ubiegające się o palmę pierwszeństwa ambitne Panie nie cofną się przed niczym. Suknia z mięska nie robi już takiego wrażenia, wielkie jajo, kosmita na czołgu, piersiowe fajerwerki, poród na scenie - to jest to co widownia chce oglądać. Co by nie mówić przemyślne to :)

I nie powiem mimo iż to nie mój typ, niektóre piosenki nie są złe.

Nieważne jak piszą ważne że piszą i nie przekręcają nazwiska, to chyba motto które wszystkie gwiazdy wzięły sobie szczerze do serduszek. Zastanawia mnie co będzie jak wszystkie pomysły się skończą (zakładam że kiedyś na pewno tak się stanie - i po cichu liczę że dożyję tego bo chciałbym zobaczyć zrozpaczoną Ke$he albo Rihanne) Może powrócą wtedy stylowe przemyślane i dopracowane pod każdym względem piosenki.

O Zgrozo! Panowie piosenkarze również tak postępują i mamy wysyp wylalanych panów tańczących, wijących się na rurze (a nawet bez niej) obsypanych brokatem, w piórach na różowym wężu morskim z lilią w pysku. Ja wiem histeryzuję, ale troszkę mnie to przeraża bo już niedługo żeby być na czasie (w sensie nadążać za modą) będę musiał wydepilować klatę i kupić sobie cekinowy pasek do pary z różowymi leginsami. :)

Czego sobie i Wam nie życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz