czwartek, 8 września 2011

Nowa ikona domowej POP-kultury

Ten post będzie nawiązaniem do poprzedniego, niejaka kontynuacja, Właściwie powinienem stwierdzić że królowa jest jedna. I jestem nią Lady Jola (moja matka)

No ale to takie gadanie :P Obejrzałem koncert Lady Gagi z Sydney. I muszę przyznać że Stefa porządnie mnie zaskoczyła. Wszystko było zgrabnie pomyślane, Lady też miała ewidentnie pomysł na siebie i mimo iż nie jest to muzyka która do mnie przemawia (dobra 2 piosenki lubię) byłem całkiem zadowolony.


Ale dzięki mojej rodzicielce stwierdziłem że kobiety są strasznie zawistne :) A szczególnie moja kochana mamuśka.
Pierwsze pytanie jakie tej kobiecie (nobliwa pani po 50.) się nasunęło brzmiało tak:

- Co takiego ma ta Gaga czego ja nie mam?

i tu niestety, wiele nie zastanawiając się, odpowiedziałem zanim zdążyłem ugryźć się w język.

- Ona ma wcięcie w tali.

Jeśli wzrok potrafiłby zabijać, byłbym podwójnie martwy. Dobrze że nie udało mi się dokończyć, bo jako człowiek bezpośredni chciałem dodać jeszcze kilkanaście innych przykładów.

Rodzicielka uniosła się dumą, założyła złote leginsy, szpilki i stwierdziła że Lady Gaga to pikuś przy niej. Muszę przyznać jej rację - Rodzicielka wymiata

2 komentarze:

  1. Twoja mama jest zajebista, zapoznaj mnie z nią :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba twoja mama powinna zastąpić dotychczasowych stylistów i specjalistów od wizerunku Lady Gagi... :D Widać , zna się na rzeczy... :)

    OdpowiedzUsuń