niedziela, 21 sierpnia 2011

Śniadaniowe miska otrębów z mlekiem czekoladowym stała się polem rozważań filozoficzno-estetycznych. Oto w skrócie do czego mój lotny jak na tę porę dnia umysł doszedł. Coś co wygląda jak kupa może być bardzo smaczne i idąc tym tropem coś co wygląda nieciekawie wcale nie musi być złe. Ergo pierwsze wrażenie często bywa mylące.

Biję się w pierś, często zdarza mi się oceniać ludzi po pozorach. Boleje nad tym i przysięgam że kiedyś na pewno to się zmieni. Jak na razie pozostaje bez zmian.

Teoria na dziś:
Mam swoją własna teorię na temat ewolucji człowieka. To nie jest tak że wszyscy pochodzimy od małpy, jestem niemalże pewien że osoby mojego pokroju pochodzą od leniwców. Znam również ludzi którzy z całą pewnością są zaginionym ogniwem pośrednim ewolucji. Coś pomiędzy średnio rozgarniętą małpą a człowiekiem. (przybiera postać człowieka, natomiast mózgoczaszka jest w stanie pomieścić mózg wiewiórki.)

Znowu zrzędzę, Wiem jestem monotematyczny.
bywa i tak

1) Pan R. i kino.
Lubię kino, lubię oglądać filmy, mam niestety pecha i wybieram się zawsze (albo prawie zawsze na największe szmiry - taki już mój popaprany los. Zazwyczaj nie ja wybieram repertuar.) Ostatnimi czasy mam ładny ciąg filmów - powiedzmy to sobie szczerze nie najwyższych lotów. HP7partII, Transformers 3, Kung-Fu Panda2 i Conan the Barbarian. Scenariusz oglądania filmu jest zazwyczaj łudząco podobny. Przez połowę filmu siedzę i zastanawiam się: WTF, co Ci ludzie biorą i dlaczego ja tego nie mam. W drugiej części przestaje myśleć i skupiam się na jakim pozytywnym aspekcie szmirki (jakimkolwiek)

Do tej kategorii nie zaliczę Wyśnionych Miłości. [ Les Amours Imaginaires ] - podobno ambitne kino francuskie. Podobno ambitne gejowskie kino. Podobno najlepszy film Xaviera. No cóż podobno i nie mi to oceniać. Ciężar tego filmu mnie przytłoczył. Niektóre ujęcia i sceny mnie bolały niektórych rzeczy nie rozumiałem. Natomiast z całą pewnością mogę powiedzieć że muzyka jest przednia. I to jest chyba największy walor tego filmu (poza Monią Chokri - która jest genialna i oczarowała mnie jak kiedyś Audrey Tautou)

pozdrawiam Was? Ciebie ? Siebie?

1 komentarz:

  1. Jeśli chodzi o film Xaviera mam takie same odczucia jak i Ty. Skusiłem się na ten film po J'ai tue ma mere, który to miał być równie rewelacyjny. Obejrzałem dwa, żeby upewnić się w moim osądzie. Doszedłem do wniosku, że recenzje, które czytałem mnie nieco skłamały, bo ani nie widzę w tych filmach nic genialnego, ani nie nazwałbym Xaviera młodym geniuszem kinematografii. Filmy owszem nie są złe, ale jak dla mnie brak im nieco polotu. Może i to jednak jest ambitne, genialne kino, a ja się nie znam... Tak, to musi być to ;) Jeśli chodzi o muzykę, to faktycznie była niezła. Pozdrawiam serdecznie i niech "pióro" Ci lekkim będzie przy prowadzeniu bloga.

    OdpowiedzUsuń